czwartek, 16 lutego 2017

Rozdział 16: Komnata Kryształu

Jupiiii!!! Mam taką wenę, jakiej od dawna nie miałam, dwa rozdziały w dwa dni! Zaczynam mieć nadzieję, że może uda mi się skończyć przed premierą 8 części! Chociaż zmarnowałam tyle czasu... Trzymajcie kciuki, żeby się udało! 


***** Amitia Tarra *****

Siedzę w moim pokoju i rozmyślam, co mogła mieć na myśli Rasmine mówiąc o ostatecznej próbie. Krew niewinnych… Jesteśmy żołnierzami, zabiliśmy wiele osób. Ale czy oni byli niewinni? To przecież wojna. Oni strzelają do nas, my do nich. Przecież mieszkańcy tej planety, czy nawet tej osady też walczą. Tjall opowiadał mi o piratach. Muszą rozumieć, czym jest wojna!
Nagle ogarnia mnie strach o Poego. Pamiętam, jak rozmawialiśmy kiedyś o Starkillerze. Tam na pewno było dużo takich chłopaków jak Finn, którzy nie walczyli, nie byli naszymi wrogami, tylko po prostu sprzątali albo gotowali posiłki. Może to były porwane dzieci z różnych planet, których nikt nie pytał o zdanie, czy chcą być w Najwyższym Porządku. Co zrobię, jeśli Poe nie przeżyje tej próby? Zaciskam pięści. Musi, musi być jakiś sposób, żeby im wytłumaczyć… Tylko jak go znaleźć? Mam tak mało czasu…
Zasypiam niespokojnie i znowu śni mi się, że tonę w oceanie. Budzę się długo przed świtem i nie mogę z powrotem zasnąć. Mam w głowie milion myśli na sekundę. Gdyby skontaktować się z Tjallem… Może on jakoś przekonałby matkę… Ale nikt do mnie nie zagląda oprócz kobiety przynoszącej śniadanie, a kilka godzin później – strażników, którzy mają mnie zaprowadzić na miejsce tej ostatecznej próby.
Idziemy długim korytarzem. Nikogo w nim nie ma, tylko echo naszych kroków odbija się od ścian. Za którymś zakrętem dołącza do nas druga grupka – strażnicy, którzy prowadzą Poe. Dowódca uśmiecha się na mój widok, ale widzę po jego bladej twarzy i podkrążonych oczach, że też chyba nie spał za dobrze.
W jednej z sal czeka na nas cała trójka sędziów. Idziemy dalej wszyscy razem. Korytarze robią się coraz ciaśniejsze i węższe, a zamiast kamiennych bloków ściany są nierówne i chropowate. Wygląda to, jakbyśmy wchodzili w głąb jaskini. Wreeszcie stajemy przed dużymi, mosiężnymi drzwiami.
– To Komnata Kryształu – mówi Rasmine. – Wejdziecie tam i pozostaniecie, póki czas próby się nie skończy. 
– I to wszystko? – pytam. Rasmine unosi brwi.
– Tak, to wszystko. Próba kryształu rozwieje wszelkie wątpliwości.
Drzwi otwierają się powoli ze zgrzytem. W komnacie panuje całkowita ciemność. Spoglądamy na siebie z Poe. Nie ma wyjścia. Biorę głęboki oddech i daję krok w ciemność. Za sobą słyszę zgrzyt zamykanych drzwi. Cierpnie mi skóra. Jakie niebezpieczeństwa tu na nas czekają? Obok słyszę oddech Poego. Nie widzę nic, ale dobrze chociaż w ten sposób wiedzieć, że on tu jest.
Nagle w oddali widzę jakiś błysk. Potem drugi, trzeci… Małe światełka zapalają się i gasną, jest ich coraz więcej. W ich poświacie widzimy wreszcie salę. Jest średniej wielkości i cała zbudowna z błękitnych kryształów. Przypominają ten, który dostałam od rodziców. Teraz rozumiem, że chyba nie wiedząc o tym, nosiłam ze sobą coś ważnego dla mieszkańców tej planety. Chciałabym przeżyć na tyle długo, żeby dowiedzieć się jeszcze czegoś o tych kryształach… Błyski wokół nas pulsują, jakby ściany coś podświetlało od środka. Robi się coraz jaśniej. Na razie to wszystko nie wygląda zbyt strasznie…
Wtedy zaczynam słyszeć jakiś dźwięk. Początkowo brzmi jak dalekie brzęczenie roju pszczół. Stopniowo zaczynarobić się coraz głośniejszy i przenikliwy. Świdruje w uszach. I nagle… widzę przed sobą wybuch. To spada zestrzelony myśliwiec. Słyszę krzyk, czuję ogień sięgający mojej skóry… Czuję dławiący strach i żal, że umieram… Ogień wsysa się do środka myśliwca, on sam leci do tyłu… Ach, rozumiem, oglądam swoją przeszłość od końca! Obok mnie Poe zaciska z całych sił powieki i podnosi ręce do uszu, jakby chciał się odgrodzić od tego świdrującego dźwięku. Ale wiem, że to nie pomoże, on jest gdzieś w nas. I znowu fala ognia i przerażenia, umieram po raz drugi… Poe opada na kolana, zwija się na podłodze. Otwiera oczy, w których jest ból i udręka. Teraz rozumiem… Jeśli odczuwamy to wszystko, co czuli zabici przez nas ludzie, to Poe nie przeżyje wybuchu Starkillera! Co mam robić? Muszę go jakoś uratować, muszę! Gdybym potrafiła jakoś go osłonić, odgrodzić od tego okrutnego światła i dźwięku…
I nagle czuję coś dziwnego. Jakby coś się we mnie rozszerzało i rozrastało. Wyciągam przed siebie ręce, na końcach palców widzę iskierki. Co się dzieje…? Czuję, jakby przepływała przeze mnie olbrzymia energia, która bierze się gdzieś ze środka. Zakreślam krąg wokół nas. Blada nitka ognia lśni w powietrzu. Teraz… nie wiem, skąd to wiem, ale w myślach pojawia mi się obraz wielkiej, przezroczystej osłaniającej nas kopuły. Wiem, jak ją zrobić, a ta wiedza pojawia się w mojej głowie jakby znikąd. Wyciągam ręce, wysyłam do nich energię z mojego ciała. Kątem oka sprawdzam, czy Poe znalazł się w kręgu. Teraz muszę utrzymać osłonę. To nie jest proste. Moc kryształu chyba na początku jest zdezorientowana, a potem uderza z wielką siłą. Czuję się, jakbym szła w silnym wietrze, ledwie mogę oddychać. Wyciągnięte ręce drętwieją i bolą, ale na szczęście ciągle czuję w sobie tę tajemniczą energię. Wiem, że nie mogę opuścić rąk, ale jak długo tak wytrzymam? 
Nagle jakby ogromny ciężar spadł na mnie, aż uginają mi się kolana. Kryształ chyba rzucił do walki całą swoją moc. Błyski na ścianach wirują tak, że można oszaleć od patrzenia, ale na szczęście nie widzę już wybuchających myśliwców. Kątem oka widzę, że Poe wstaje z ziemi. Jest oszołomiony.
– Ami, co robisz? – pyta.
– Nie wiem – mówię przez zaciśnięte zęby. – Osłaniam nas… Muszę wytrzymać… nie wiem jak długo… Ręce…
– Pomogę ci – mówi. Staje przede mną i podtrzymuje moje wyciągnięte ręce. To daje trochę ulgi, mogę skoncentrować się na walce z kryształem. A ten atakuje coraz mocniej. Bezpieczna przestrzeń się kurczy. Słabnę, dziwna energia wypełniająca mnie zaczyna się kończyć. Nie wygramy tej walki… nie uda się…
I nagle wszystko gaśnie, cichnie. Zapada nagle całkowita ciemność, jak na początku. 
– Już po wszystkim? – pyta Poe.
– Chyba tak – chrypię. Mam całkiem wyschnięte gardło. 
– Co to było? – mówi on. – Czułem jakbym płonął… Słyszałem krzyk umierających ludzi… całej umierającej planety… Myślałem, że oszaleję… A potem ty… Co zrobiłaś?
– Nie wiem – mówię. nagle zaczyna mi się kręcić w głowie i prawie upadam, ale Poe mnie łapie. Ostrożnie usadza na ziemi, pozwalając mi oprzeć się o siebie. Jestem strasznie osłabiona. Czuję wilgoć w nosie, chyba leci mi krew. 
– Ćśśś, spokojnie, Ami, spokojnie – mówi łagodnie Poe. – Już po wszystkim. Już nic nam nie grozi. 
Chciałabym w to wierzyć.
Siedzimy tak w ciemności jeszcze nie wiem jak długo, a potem rozlega się zgrzyt i otwierają się drzwi do sali. Wchodzi trójka sędziów. Wyglądają na wstrząśniętych. 
– Amitio Tarro i Poe Dameronie – mówi Rasmine. – Kryształ zbadał waszą przeszłość i nie znalazł w was winy. Nie zabiliście ludzi z wioski Ornuti. Jesteście wolni. Możecie spokojnie stać się częścią naszego społeczeństwa.
Kiwam głową, zbyt słaba, żeby coś powiedzieć.
– Ty, dziewczyno, udasz się ze mną – mówi mistrz Feng. – Objawiłaś zdolności niespotykane u ludzi spoza świata. Musisz nauczyć się nad nimi panować. Jutro oddalimy się do Świątyni Siedmiu Bram, gdzie przejdziesz szkolenie.
– A ja? – pyta Poe Dameron. – Czy ja też?
– Ty zostaniesz tutaj. Szkolenie nie jest dla ciebie. 
– Nie mogę zostawić Amitii, jestem za nią odpowiedzialny! – upiera się.
– Milcz i nie sprzeciwiaj się – mówi groźnie Elva. – Twojej Amitii nic się nie stanie, a ty będziesz bardziej potrzebny tutaj. 
– A teraz wypijcie to – Mistrz Feng wyciąga zza paska małą buteleczkę z jakimś płynem. – No, śmiało. To was wzmocni po próbie. 
Biorę butelkę, pociągam długi łyk i oddaję Poemu. Płyn jest słodkawy i lekko palący. I nagle… twarze sędziów zaczynają rozpływać mi się przed oczami. Zapadam w sen. 

1 komentarz:

  1. No, to jest coś, co w pewnym stopniu zaspokaja mój niedosyt po rozdziale poprzednim! Kiedy tam była mowa o przelewaniu krwi niewinnych, pierwsze, co mi przyszło do głowy, to był właśnie "collateral damage". Amitia pokazuje, co potrafi. Coś mi mówi, że to jeszcze nie wszystko... Czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń

...

...