sobota, 5 marca 2016

Rozdział 10. Ptaszki wyfrunęły z klatki

***************** Kylo Ren ******************************


Idę długim korytarzem, chcąc jak najprędzej wrócić do sali przesłuchań, gdzie zostawiłem schwytaną pilotkę. Nagle zatrzymuję się. Za zakrętem słyszę czyjąś rozmowę. Lubię tak czasem przyczaić się i posłuchać takich rozmów – później, kiedy nagle wychodzę zza rogu miny są bezcenne.
– Niedługo nie będziemy mieć ani jednego sprawnego holopadu – mówi ktoś poirytowanym głosem. Rozpoznaję, że to Hux. – Ten świr niszczy wszystko w swoich napadach szału, a zamiast porządnych części zamiennych dostajemy jakieś tanie gówno. Tyle razy mówiłem…
– To technicy – przerywa mu inny głos, chyba Phasmy. – Kradną co się da i sprzedają na czarnym rynku. Przygotowuję właśnie raport w tej sprawie, prześlę go panu wewnętrzną pocztą…
– Doskonale. Trzeba to wszystko przedstawić Najwyższemu Wodzowi. Powinien wiedzieć, skąd się biorą opóźnienia…
Uznaję, że to najlepszy moment, żeby się pokazać. Tak jak myślałem: Hux aż podskakuje na mój widok, a jego mina jest pełna zaskoczenia i wściekłości. Nie wiem, jaką minę ma Phasma, bo jak zwykle ma na głowie hełm. 
– O, witaj znowu, Ren – mówi Hux, starając się, żeby to brzmiało obojętnie. – Co ci przekazał Najwyższy Wódz?
– Kazał mi kontynuować przesłuchanie więźnia – odpowiadam z satysfakcją. – I żeby nikt mi nie przeszkadzał.
– Doskonale. Pójdę z tobą i osobiście tego dopilnuję. Powinienem być na miejscu, gdyby ONA miała jakieś ciekawe informacje do przekazania, prawda?
Nie odpowiadam mu, tylko odwracam się i ruszam dalej. Cholerny, wścibski gnojek. Wszędzie wpycha swój nos, a potem donosi i pisze raporty. Nie cierpię go.
Docieramy do sali przesłuchań. Otwieram drzwi i… cooo?!
– Hux! – krzyczę. – To twoja sprawka! Gdzie ją zabrałeś?!
Odwracam się i widzę, że Hux jest tak samo zaskoczony jak ja. Czuję, że ogarnia mnie furia. Aktywuję miecz i jednym ciosem przecinam na pół puste krzesło przesłuchań.
– Gdzie ona jest?! – wrzeszczę. – Każ natychmiast przeszukać statek!
Nagle słyszę jakieś dziwne dźwięki dobiegające z szafki przy ścianie. Podchodzę cicho i otwieram ją szybkim szarpnięciem. Ze środka wypada pomarańczowy kombinezon pilota… a za nim widzę wciśniętego w kąt zakneblowanego chłopaka. Patrzy na mnie przerażonym wzrokiem. 
Hux podchodzi i razem wyciągamy go z szafki. Generał ściąga mu knebel.
– Kim jesteś, do cholery?! – pyta.
– SD 6102 – melduje przerażony chłopak. – Oni… oni grozili mi bronią!
– Jacy oni?!
– Szturmowiec… zawołał mnie z korytarza, żebym razem z nim popilnował ważnego więźnia – mówi chłopak szybko, cały się trzęsąc. – A potem zagroził mi bronią i kazał zdjąć zbroję… Ona się w nią ubrała i wyszli razem… Nic więcej nie wiem, przysięgam!
Czuję, jak narasta we mnie wściekłość. Wyciągam rękę szybkim ruchem. Chłopak krzyczy krótko, kiedy jego stopy odrywają się od podłogi, chwyta się za szyję, próbując przerwać niewidzialny uścisk Mocy. Uśmiecham się i powoli zaciskam palce. Szturmowiec dyszy rozpaczliwie, próbując złapać trochę powietrza. Kątem oka widzę, że Hux wznosi oczy do góry z miną pełną niesmaku. Zaciskam palce mocniej, chłopak szarpie się, ale coraz słabiej. Wreszcie czuję, jak jego puls zatrzymuje się. Puszczam go, a wtedy upada na ziemię bezwładnie jak szmaciana lalka. 
– Każ to sprzątnąć – mówię do Huxa, odwracam się i wychodzę. Na korytarzu wpadam na Phasmę. 
– SD 6102 – mówię do niej. – Sprawdź w tej chwili, gdzie znajduje się szturmowiec o takim numerze. Niech go aresztują i przyprowadzą do mnie, NA-TYCH-MIAST!!!
– Tak jest! – mówi Phasma i spogląda na swój datapad. Po chwili kręci głową ze zdziwieniem. – Hmmm… Wygląda na to, że w drodze na Erbę, z grupą wysłaną po nowych rekrutów. Sama dopilnowałam, żeby wsiadł na statek.
– Cooo?!
– Spotkałam ich na korytarzu – tłumaczy się Phasma. – SD 6102 i drugi… ZG 7491. Wyglądali, jakby zamierzali zdezerterować i ukryć się gdzieś, żeby nie lecieć na misję. Kazałam im wsiąść na statek, a po powrocie mieli się stawić do raportu. Nie miałam pojęcia…
– Ty idiotko! – syczę. – Sama staniesz do raportu. A teraz… musimy skontaktować się z kapitanem. Niech natychmiast wracają!
– Kiedy wyruszył transportowiec? – pyta Hux.
– Jakieś pół godziny temu.
– No to z nikim się nie skontaktujemy. Teraz z pewnością są już w nadprzestrzeni. Musimy poczekać aż wylądują. Cierpliwości, Ren – mówi i uśmiecha się ironicznie. 
Odwracam się i odchodzę szybkim krokiem. Zauważam, że na mój widok szturmowcy błyskawicznie chowają się w bocznych korytarzach. Tchórze! Jak mamy zwyciężyć z takimi ludźmi?! 
Kontakt ze statkiem będzie możliwy dopiero za kilka godzin. Postanawiam przeznaczyć ten czas na trening i medytację. 

Niestety, kiedy kilka godzin później udaje nam się nawiązać kontakt, wieści nie są wesołe. Dwoje szturmowców zdezerterowało, zabijając jeszcze kilku naszych. Z osłabionymi siłami nie mogli przeprowadzić skutecznie ekspedycji rekrutacyjnej. Kapitan pyta, czy może wracać. 
– Tak, wracaj – rozkazuje mu Hux, wcinając mi się w słowo. Patrzę na niego z wściekłością. 
– Przygotować mój statek! – mówię do interkomu. – Lecę sam na Erbę…
– Nie. – Hux wyłącza komunikator i patrzy na mnie zimno. – Nigdzie nie lecisz, Ren.
– Jak śmiesz, ty…
– Najwyższy Wódz dał nam inne rozkazy – mówi lodowatym tonem. – Mam osobiście dopilnować, żebyś je wypełniał bez zwłoki. A pozwól, że przypomnę ci, co się stało ostatnio, kiedy uznałeś, że jesteś mądrzejszy od Najwyższego Wodza i zrobisz po swojemu…
– Najwyższy Wódz zrozumie – warczę. – Zejdź mi z drogi.
– Zapytaj go sam – mówi Hux. – A dopóki on ci wyraźnie nie zezwoli, ja mam obowiązek dopilnować, żebyś siedział tu na tyłku i wypełniał jego rozkazy. 
Zaciskam pięści. Ten ulizany gnojek ma rację. Nie mogę występować wbrew wyraźnym rozkazom Wodza.
Hux uśmiecha się ironicznie.
– To już druga dziewczyna, która ci uciekła… – mówi, po czym odwraca się i odchodzi. Zostaję sam, z trudem opanowując wściekłość. Znajdę ją… prędzej czy później na pewno ją znajdę… A wtedy zobaczy, co znaczy mój gniew!

Wieczorem, kiedy jestem już na swojej kwaterze, nagle uderza mnie pewna myśl. Jak mogłem o tym zapomnieć! Wzywam moich ludzi i każę natychmiast przyprowadzić znalezionego na Rashoo 5 droida.
Mija chyba z pół godziny, zanim wreszcie z nim przychodzą. Od razu poznaję tego małego drania, choć nigdy nie spotkaliśmy się "twarzą w twarz". BB-8, droid tamtego rebelianta… jak on się nazywał? Poe Dameron. Ciekawe, jakie tajemnice chowa teraz w sobie mały BB-8. Może dzięki niemu uda się namierzyć jego pana? 
Muszę przyznać, że nie wygląda za dobrze. Jest poobijany i osmalony, nie wydaje też żadnych dźwięków ani nie reaguje na to, co się do niego mówi. 
– Musiał się uszkodzić, kiedy statek się rozbił – tłumaczy pośpiesznie mechanik, który go przyniósł. – Albo się zawiesił, kiedy rozłączono go z jego panem. One tak czasem mają, te droidy.
– Jesteś w stanie go naprawić? – pytam.
– Spróbuję – mówi mechanik i odśrubowuje fragment pokrywy. Czuję smród spalonych kabli. Mechanik zagląda do środka, przyświecając sobie latarką.
– Nic z tego, panie – mówi drżącym głosem. – Za bardzo uszkodzony. Ma całkiem spalone obwody i stopioną płytę. Chyba już nic się nie da…
Tego już za wiele, nawet jak na dzisiejszy dzień! Chwytam za miecz, jego czerwony blask oświetla przerażoną twarz mechanika. Chłopak kuli się i osłania głowę rękami. W ostatniej chwili zmieniam kierunek ciosu i przecinam na pół tę bezużyteczną kupę złomu. Wychodzę z kwatery, trzaskając drzwiami i zostawiając za sobą dymiące szczątki na podłodze. 

5 komentarzy:

  1. O nie, tylko nie BB! :'(
    Wow, Kylo się nieźle wściekł! Mam nadzieję, że Ami i Poe dadzą radę uciec, bo póki co Kylo jest uziemiony. Ale nadal nie wiadomo, co z Poe! :( Martwię się o niego.

    ~Rimuto

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, chciałam pokazać, że Kylo jest okrutnym człowiekiem tak naprawdę. A w następnym rozdziale będzie o Poe :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć, dzięki za zgłoszenie do katalogu.
    Twoje opowiadanie znalazło się już u nas.
    Pozdrawiam ( :


    http://kochamczytacblogi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Błędnie wypełniony formularz zgłoszenia rozdziału w katalogu Kocham Czytać Blogi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam czytać, jak bohaterowie negatywni się wściekają, że im nie wychodzi. Podoba mi się kreacja Huxa tutaj, jest w pełnym trybie "z kim ja muszę pracować" i nie żałuje okazji, żeby Kylonowi dogryzać. "Nie wiem, jaką minę ma Phasma, bo jak zwykle ma na głowie hełm" - to mnie z jakiegoś powodu urzekło. No i biedny BB-8 :(.

    OdpowiedzUsuń

...

...