środa, 24 lutego 2016

Rozdział 6. Przesłuchanie

Ciemno… dlaczego wszędzie jest tak ciemno? Dlaczego wszystko tak mnie boli?


Powoli otwieram oczy. Powieki są ciężkie i pieką, jakby ktoś nasypał pod nie piasku. Usta mam suche i spękane. Próbuję się poruszyć, ale nie mogę. Ogarnia mnie przerażenie: gdzie jestem? Co się dzieje?
Powoli wracają wspomnienia. Rashoo 5… akcja… mój głupi wyskok… ogień. Zestrzelili mnie! Ale żyję. Znów fala przerażenia: dlaczego nie mogę się ruszyć? Czy jestem sparaliżowana?
Nagle jakiś dźwięk przykuwa moją uwagę. Tak jakby otwierały się drzwi. Słyszę ciężkie kroki… Ostre światło boleśnie kłuje mnie w oczy. Mrugam, próbuję skupić wzrok. Dwie postacie: biała i czarna. Ta biała, to szturmowiec. A ta czarna…
– Kylo Ren! – chrypię przez wyschnięte gardło.
Podchodzi bliżej. Może to tylko moja wyobraźnia, ale czuję od niego jakiś dziwny chłód. Jakby nie był człowiekiem. Może nie jest. Nie mam pojęcia, co może kryć się pod tą maską… Jaki potwór? Wtedy przypominam sobie, że Rey go widziała, walczyła z nim twarzą w twarz. Żałuję, że nie zapytałam ją o to. Usiłuję się skupić i przypomnieć sobie, co wiem o naszym największym wrogu. Uświadamiam sobie, że powiedziano nam bardzo mało. Jest Mistrzem Zakonu Ren. Jako młody chłopak trenował u Luke’a Skywalkera, ale zdradził i przeszedł na Ciemną Stronę. Zabił jego uczniów, z tego powodu Luke udał się na wygnanie. Zabił Hana Solo.
Mnie też na pewno zabije. Nie boję się tego. Boję się tylko, że zdradzę przyjaciół, że nie wytrzymam przesłuchania. Luke nas uczył… ale to będzie o wiele trudniejsze niż egzamin.
Te wszystkie myśli przebiegają mi przez głowę w ułamku sekundy, kiedy Kylo Ren nachyla się nade mną i ściąga mój hełm. Maska nic nie wyraża, ale przez chwilę mam wrażenie, że jest zaskoczony.
– Dziewczyna? – mówi wreszcie.
– Dziewczyna, bo co? – warczę. Tak jakby było w tym coś dziwnego! Wiele kobiet walczy w Ruchu Oporu, a słyszałam, że wśród szturmowców też są kobiety. Naprawdę nie wiem, co go tak dziwi. – Przeszkadza ci to?
Ten dziwny dźwięk, jaki wydobywa się spod jego maski, to chyba śmiech. Nie brzmi zbyt wesoło.
– Nic a nic! – mówi ironicznie. – Z tym większą przyjemnością cię przesłucham. Przygotuj się, bo za chwilę powiesz mi wszystko, co wiesz!
– Nic ci nie powiem! Możesz mnie zabić! – rzucam z największą pewnością, na jaką tylko mnie stać. Nie mogę pozwolić, żeby wyczuł ode mnie choć odrobinę strachu. Naprawdę wolałabym zginąć niż dać się złamać. Zawiodłam w akcji. Nie mogę zawieść teraz.
– Zabić cię? – śmieje się ponuro Kylo Ren. – To byłoby marnotrawstwo. Nie, moja droga, najpierw powiesz mi wszystko, co wiesz, a potem… potem się zastanowię, jak cię ukarać za bunt przeciwko Najwyższemu Porządkowi.
Zaciskam zęby i staram się ukryć fakt, że przechodzi mnie dreszcz. Kylo Ren wyciąga w moją stronę rękę w czarnej rękawicy. Czuję… czuję, jak od tej ręki coś promieniuje… zimno… przeszywające, dławiące zimno… czy to jest Moc? Nie czułam tego od Skywalkera… Zimno… tracę oddech…
– Odsłoń… twarz… tchórzu! – warczę.
Zimno cofa się na chwilę. Oddycham, łapię powietrze szeroko otwartymi ustami. Kylo Ren spogląda na mnie w milczeniu, jakby z namysłem. Potem wzrusza ramionami i unosi ręce do hełmu. Słyszę kliknięcie. Przez chwilę mam ochotę zamknąć oczy… Co kryje się pod maską?
Ledwie udaje mi się powstrzymać okrzyk zaskoczenia, kiedy okazuje się, że… nic przerażającego. Nie wiem, czego się spodziewałam. Może Sitha o zniekształconej twarzy, takiego, o jakich uczyłam się dawno temu na lekcjach historii w szkole z internatem na Korelii? Jednak Kylo Ren wygląda… prawie całkiem zwyczajnie. Blady mężczyzna z długim nosem, ciemnymi oczami i ciemnymi, półdługimi włosami. Twarz przecina mu na skos czerwonawa blizna i to jest jedyna niezwykła rzecz w jego wyglądzie.
Prawie nie mogę uwierzyć, że ktoś taki jest naszym największym wrogiem. Spodziewałam się… sama nie wiem czego, ale kogoś mniej zwyczajnego. Naprawdę, gdybyśmy spotkali się w jakichś innych okolicznościach, nie zwróciłabym na niego uwagi.
Te moje rozmyślania kończą się, kiedy znów wyciąga rękę. Nagle rozumiem, że żądanie zdjęcia maski było błędem. Teraz widzę jego oczy… są czarne i płonie w nich szaleństwo. Przerażają mnie. Mam wrażenie, że zaglądają w sam środek mojej duszy… mojego mózgu… prześwietlają wszystkie myśli… usiłuję skupić się i postawić barierę w umyśle, tak, jak uczył nas Skywalker. To trudne, o wiele trudniejsze niż na egzaminie. Czuję rozpacz. Zawiodę… znów zawiodę… Zdradzę moich przyajciół, choć wcale tego nie chcę… Poe… znów cię zawiodłam…
Coś obcego wkrada się w mój umysł i choć próbuję z tym walczyć, to jest silniejsze. Moje ciało zaczyna drżeć. Kylo Ren nachyla się nade mną, słyszę jego oddech. Czuję się… czuję, jakby ktoś wtargnął do mojego mózgu i wędrował przez niego, otwierając coraz to nowe drzwi, szukając tej jednej informacji… Nie chcę tego, nie chcę, nie chcę… Próbuję go odepchnąć ale jest silniejszy. Otwiera drzwi… jedne… drugie… Widzę obrazy, słyszę głosy. Tak jak na egzaminie, ale to nie jest egzamin. Moc Skywalkera nie była brutalna, a ta łamie moje bariery jedną po drugiej. I otwiera nowe drzwi… idzie… nie, proszę, nie podchodź tam, nie podchodź!
Drżę coraz silniej, opieram się jak tylko mogę. Gdybym miała wolne ręce, drapałabym i gryzła. Tam, za tymi drzwiami… tam jest coś… zatrzasnęłam to dawno temu, by nigdy tam nie wracać, nie pamiętać… a teraz… Nie, proszę, nie podchodź tam, nie podchodź, nie otwieraj… Powiem ci, co chcesz wiedzieć, tylko nie…
Za późno. Drzwi otwierają się. Gdybym mogła, zamknęłabym oczy, ale wewnątrz swoich myśli przecież nie mogę tego zrobić. Za nimi… ciemna sylwetka… siedzi tyłem, ale zaraz się odwróci… odwraca się… wstaje… idzie do mnie… Jego oczy… oczy… jedno ciemne i ludzkie, drugie lśni metalem…
Wybucham wrzaskiem i płaczem, krzyczę, krzyczę jak szalona, a potem osuwam się w ciemność.


Kiedy budzę się znów, Kylo Ren siedzi przede mną na krześle, opierając brodę na ręce i przygląda mi się z dziwnym wyrazem twarzy.
– A więc żyjesz, mała pilotko – mówi. – A już myślałem…
Próbuję przełknąć ślinę. Usta i gardło mam wyschnięte, jakbym spędziła tydzień wędrując przez Jakku.
– Powiedziałaś mi bardzo ciekawe rzeczy wiesz? – uśmiecha się. – A więc staruszka chce mnie zobaczyć… tak bardzo, że aż wysłała specjalną ekspedycję… No, no.
Staruszka…? Moje myśli płyną powoli. On chyba… chyba mówi o...
– Nie mów tak o generał Organie! – chrypię.
– Mogę mówić o niej, jak chcę – uśmiecha się ironicznie. – To moja matka.
Coo?! Mrugam oczami w szoku. Ale… jeśli Leia Organa jest jego matką, to Han Solo… Han, którego zabił…
– Tak, Han Solo to mój ojciec – potwierdza. – Zaskoczona?
– Jesteś potworem – chrypię.
Wstaje i podchodzi do mnie. Wyciąga rękę, ale tym razem nie czuję zimna. Powoli, czubkami palców, przesuwa po moim policzku. Szarpię się, próbując odwrócić głowę, ale jestem całkiem unieruchomiona.
– Nie większym, niż wasza wspaniała pani generał – mówi. – To u nas rodzinne. – I wybucha śmiechem. – Wysłała was tutaj, po mnie, tak słabych, tak żałosnych… Co ona sobie właściwie myślała?! – wrzeszczy nagle z całej siły. Wyrywa zza pasa miecz świetlny, aktywuje go i rąbie z całej siły w konsolę przy ścianie, niszcząc ekrany i urządzenia. Gryzący biały dym zasnuwa pomieszczenie. Kylo Ren nie zważa na to, krzyczy i niszczy maszynę, aż zostaje z niej kupka pogiętego, żarzącego się metalu. Wtedy dopiero uspokaja się i dezaktywuje miecz. Powoli odwraca się do mnie…
– Ren. – Chłodny głos dobiega od strony drzwi. – Skończ te zabawy, Najwyższy Wódz nas wzywa.
– Muszę przesłuchać więźnia – mówi Kylo Ren. – Jeszcze nie skończyłem.
– Dokończysz później. Może i jesteś pupilkiem Najwyższego Wodza, ale nawet na ciebie nie będzie czekał – syczy tamten drugi mężczyzna, a ja mam wrażenie, że w jego wzroku błyska nienawiść.
Kylo Ren zakłada maskę, przywołuje jakiegoś szturmowca z korytarza i wychodzi. W progu odwraca się jeszcze na moment, jakby chciał sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Zostaję sama, jeśli nie liczyć szturmowca.
Zaraz, co on robi? Podchodzi do mnie… manipuluje przy zatrzaskach krzesła do przesłuchań… Po chwili ręce i nogi mam wolne. O co chodzi?!
Wszystko się wyjaśnia, kiedy szturmowiec zdejmuje hełm. Wciągam głośno powietrze.

– Poe!!!


***********************************

Nawet nie macie pojęcia, jak się cieszę, że ktoś mnie czyta! Dlatego udało mi się wcześniej skończyć rozdział, mam nadzieję, że się Wam spodoba :D

2 komentarze:

  1. O matko, ale się porobiło! Kylo jest straszny, jak może tak wdzierać się do jej wspomnień. I to do tak intymnych!!! Rety! Ale wow, Poe jako szturmowiec? :D Nie spodziewałam się! Koniecznie pisz dalej, bo nie mogę się doczekać! <3

    Pozdrawiam!

    ~Rimuto

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS mogłabyś nas informować w spamowniku o nowych rozdziałach?

      Usuń

...

...